Wstydzę się, że jestem tchórzem. Ale boję się, że mnie zabiją na demonstracji [ANDRIEJ Z MOSKWY]

Dziennikarz , 7 marca 2022

Stasia Budzisz, OKO.press (6 marca 2022)

W niedzielę w Rosji – według oficjalnych danych – przeciw wojnie w Ukrainie protestowało 5200 osób. Zatrzymano 3500. Niektórzy Rosjanie, w geście poparcia dla Putina publikują filmiki, jak rozwalają młotkiem swoje sprzęty marki Apple. Inni piszą #nietwojnie. Większość jednak odwraca głowę

Czego się boicie? – pyta Rosjan reporterka OKO.press.

Z Andriejem z Moskwy rozmawiam w nocy. Właśnie skończył mielić mięso na kotlety, zaparzył czaj i siedzi w kuchni. Mimo że jestem ponad tysiąc kilometrów od niego, czuję, jakbym przeniosła się do sowieckiego świata i prowadziła długą nocną zakazaną rozmowę na kuchnie. Nie tylko to przypomina mi filmy z poprzedniej epoki. Andriej opowiada radziecką anegdotę. A idzie tak:

W drewnianym wychodku z serduszkiem zawaliła się podłoga. Dwaj mężczyźni zadzierają wysoko głowy, bo gówno dochodzi im do ust. Stoją długo i zaczynają się przyzwyczajać. Jest w końcu ciepło, miękko i cicho. Jeden zasypia, a gdy się budzi, krzyczy:

Wania, jesteśmy w gównie! A Wania na to: nie rób fal, Pietia. Nie rób fal.

Andriej mówi, że anegdota wydaje się coraz bardziej aktualna.

I będziemy żyć w słowiańskim obozie koncentracyjnym

Kiedy w czwartek wybuchła wojna, hasło „Rosjanie! Zatrzymajcie go!” szybko obiegło internet. Krzyczy Ameryka. Krzyczy Europa. Krzyczy Ukraina. Żeby wyszli, że się postawili, żeby wiosna 2022 roku była w Rosji przebudzeniem ze snu, podniesieniem głowy. Ale Rosjanie są sparaliżowani.

Chciałam pojechać do Rosji, żeby usłyszeć, co Rosjanie myślą o agresji na Ukrainę. Dlaczego się tak boją. Miałam pojechać do najbardziej zaangażowanych politycznie miast – Moskwy, Petersburga i Jekaterynburga. Ale nie wyszło.

Od początku pandemii wjazd do Rosji jest bardzo ograniczony. Wiz turystycznych ambasada FR nie wydaje. Na oficjalny wyjazd dziennikarski w ogóle nie ma szans: „pismaki” z Zachodu nie są Rosji do niczego potrzebni. Inne opcje też zawiodły.

Musiałam więc znaleźć Rosjan, którzy zgodzą się porozmawiać przez telefon. Niepokoiło mnie, że od 24 lutego na profilach facebookowych moich rosyjskich znajomych działo się niewiele. Zmiana awatara na hasło #nietwojnie, czy czarne tło, to stosunkowo słaba reakcja przeciwników zbrojnej agresji. Od czasu do czasu pojawiały się informacje, że ludzie wyszli na ulice w ramach sprzeciwu. Ktoś napisał post. Ale wszystko to za mało, za mało, za mało.

Kira, nauczycielka z Jekaterynburga, napisała na Facebooku post, ale już go nie przeczytacie. Usunęła go, bo bardzo się boi.

4 marca Duma Państwowa uchwaliła, że za publikowanie informacji niezgodnych z komunikatami ministerstwa obrony grozi nawet 15 lat więzienia albo mandat do 5 milionów rubli. Tego dnia Duma przedstawiła także projekt ustawy o poborze do służby wojskowej w Donbasie uczestników protestów antywojennych. Jeśli ją przegłosują, to dadzą broń w ręce wrogów narodu. Historia jak z upiornej komedii.

Postu Kiry nie przeczytacie też dlatego, że kiedy piszę te słowa, Facebook w Rosji jest już zablokowany przez Roskomnadzor.

A post Kiry brzmiał tak: „Nasz kraj otwarcie głosi, że chce zniszczyć Ukrainę jako państwo – słowo „demilitaryzacja” i „neutralizacja” to właśnie oznacza. I są w trakcie. Jesteśmy dosłownie w przededniu wojny jądrowej. I mamy tylko dwie alternatywy.

Pierwsza – Zachód odda Ukrainę ze strachu przed wojną nuklearną i ograniczy się tylko do sankcji. A my będziemy żyć w przyjacielskim słowiańskim obozie koncentracyjnym. W upiornej wersji Korei Północnej.

I druga – Ukraina wejdzie w skład Unii Europejskiej i Zachód przyłączy się do wojny z Rosją. Ta droga zakończy się albo wojną nuklearną, albo ciężką wojną światową. Spokojnie, w Rosji mamy dużo mięsa armatniego.

Okej, jest jeszcze trzecie wyjście.

Rosja zabierze te tereny Ukrainy, które już wcześniej były sporne. To na pewno byłby najmniej krwawy wariant, ale wydaje się mało prawdopodobny. Jednak w tym wypadku wrócimy do czasu pokoju, choć z nieistniejącym rynkiem. Wtedy też będziemy żyć w lajtowej wersji słowiańskiego obozu koncentracyjnego. A, i z odłożoną na chwilę wojną przeciw kolejnemu państwu, w którym mieszka wielu rosyjskojęzycznych.

Jest jeszcze czwarta opcja, najlepsza. Miliony ludzi będą płakać ze szczęścia. Ale nie będę jej nazywać, bo chciałabym jednak żyć jeszcze, choćby w obozie.

Jesteśmy jak chorzy w fazie terminalnej, których czeka jedna z alternatyw: wojna nuklearna, wojna światowa albo obóz koncentracyjny z odłożoną na później wojną. Jak sobie to uświadomicie, to od razu zrobi się lżej”.

Ta czwarta opcja Kiry to likwidacja, o której coraz więcej w social mediach. W piątek Lindsey Graham, amerykański senator powiedział w telewizji, że w Rosji powinien pojawić się jakiś Brutus.

(…)

Stanisława Budzisz, OKO.press

Cały artykuł dostępny jest na portalu OKO.press


Głosy słuchaczy

Twój głos

Twój adres e-mail nie będzie opublikowany. Wymagane pola są zaznaczone *



The reCAPTCHA verification period has expired. Please reload the page.


Current track

Title

Artist

Wybierz jeden z adresów: