M. Nowak: Jazda bez trzymanki przy średniej prędkości 120 km/h
Katarzyna Sudoł, Rafał Prokop 24 września 2025
Już jutro Marcin Nowak, pasjonat kolarstwa grawitacyjnego z Gdańska, podejmie próbę pobicia rekordu Guinnessa. Jego celem jest osiągnięcie 120 km/h na rowerze, jadąc bez trzymania kierownicy. W rozmowie z Radiem Kaszëbë opowiada o przygotowaniach, ogromnej pasji oraz wyzwaniach, jakie czekają go w tym niezwykłym przedsięwzięciu.
Czym jest kolarstwo grawitacyjne?
Marcin Nowak, miłośnik kolarstwa grawitacyjnego, definiuje tę dyscyplinę jako jazdę „nie po płaskim terenie”. To dynamiczne zjazdy z dużą prędkością po wymagającym podłożu, pełnym korzeni i kamieni, często urozmaicone skokami. Jak opowiada, jego przygoda z jazdą na rowerze na poważnie rozpoczęła się w latach 2016-2017, po pierwszych, nieudanych Mistrzostwach Polski. To właśnie tam, zainspirowany umiejętnościami innych zawodników, postanowił przekształcić swoje hobby w prawdziwą pasję i zaczął intensywnie trenować.
Droga do rekordu Guinnessa
Pomysł na bicie rekordu narodził się z pragnienia ustanowienia własnego, unikatowego rekordu, a nie pobijania już istniejących. Po wielu poszukiwaniach Nowak trafił na kategorię, której nikt wcześniej nie zgłosił. W lutym wysłał zgłoszenie do Księgi Rekordów Guinnessa, a po pięciu miesiącach dostał zielone światło. Oficjalne wytyczne Guinnessa wymagają przejazdu 100 metrów z minimalną prędkością 80 km/h, ale Marcin postawił sobie ambitniejszy cel – 120 km/h. To właśnie z tą prędkością chce pokonać wyznaczony odcinek bez trzymania kierownicy, co, jak sam przyznaje, jest jazdą „bez trzymanki”.
Logistyka i przygotowania techniczne
Aby rekord został uznany, przygotowania muszą być niezwykle precyzyjne i starannie udokumentowane. Największym wyzwaniem było znalezienie odpowiedniego miejsca – ostatecznie udało się dzięki uprzejmości gminy Kosakowo, która udostępniła drogę dojazdową do lotniska. Próba wymaga również obecności geodety, który zmierzy i zweryfikuje 100-metrowy odcinek. Kluczowy jest też profesjonalny pomiar czasu, którym zajmie się specjalistyczna firma z Bydgoszczy. Całe wydarzenie musi być nagrywane i fotografowane z każdej strony, a dodatkowo nadzorowane przez dwóch niezależnych świadków. Próba ma odbyć się jutro między 11:00 a 13:00.
Ekstremalne wyzwanie i przyszłe plany
Marcin przyznał, że takiemu wyzwaniu towarzyszy mieszanka strachu i ekscytacji. Rower, na którym podejmie próbę, to wysokiej klasy sprzęt do kolarstwa grawitacyjnego, wart ponad 20 tysięcy złotych. Próba rozpocznie się od rozpędzenia do 140 km/h na dystansie 350 metrów. Następnie, tuż przed 100-metrowym odcinkiem, odczepi się od liny holującej i puści kierownicę. Mimo że jest przygotowany, obawia się głównie formalności i tego, że brak jakiegoś dokumentu może uniemożliwić uznanie rekordu. Po ewentualnym sukcesie Marcin ma już w planach kolejne wyzwanie – 24-godzinny wyścig w Austrii, polegający na wykonywaniu jak największej liczby zjazdów.